wtorek, 14 grudnia 2010

Karnawałowe Boże Narodzenie

Kiedy wydaje Ci się, że sklepach dzieje się ostatnio coś dziwnego... zauważasz, że dojrzali Panowie oglądają głupkowate quizy i gry albo serwis kawowy, dziadkowie płyty hardrockowe, a egzaltowani artyści płyty Beaty Kozidrak -  oznacza to jedno, właśnie nadchodzą święta..

Święta wydają mi się jeszcze większym karnawałem niż karnawał sam w sobie... To jest centrohandlowy szał, ścisk, gwar, wyznania miłości, zmienianie pieluch dzieci w holach, kolejki u lekarzy... To także zapach zlodzonej krwi ryb zmieszany z obietnicą pieniędzy dla rybaków i trzepot łusek w foliowej reklamówce... to skorupki od jajek do masy i bolący brzuch od wylizywania paluchem surowego ciasta na pierniki.... to radosne oczekiwanie, podniecenie prawie jak motylki w żołądku na wiosnę... to także feliz navidad... bitwy śnieżne i rżenie koni sparowane w przemarzniętym powietrzu.. łupinki mandarynek i złote orzechy...picie wódki schowanej w kurtce przez wężyk i wciąganie powietrza przy komunii żeby nie wydzielać zapachów... 
W karnawale, bynajmniej kiedyś tak wierzono, trzeba w tańcu skakać wysoko, bo jak wysoko skaczemy tak wysoko urosną plony... przed świętami trzeba dużo podskakiwać do podskoczonych już cen:D  rzucajmy pieniądze jak kolorowe confetti!!!

Święta są piękne!!! karnawał jest już w pełni!!!

piątek, 3 grudnia 2010

Widziane okiem bez zmarszczek

Mimo, że wszystko wokół mnie jest wirtualne, dziwi mnie nadal, że pieniądz nie istnieje, że pieniądz to cyferka na ekranie, która pojawia się raz to w Australii a raz to w Tokio. Dziwi mnie, że nikt się w tym wszystkim jeszcze nie pomylił.
Dziwi mnie nadal, że marki mają wartość, że w wycenę bogactwa milionerów w Polsce akurat wlicza się w majątek ich dom mimo, że alternatywą jest tylko bruk.
Jak dziecko z placem w gębie, siedzę i się dziwię. Kiedy pada śnieg i sączy się jazz ja też się dziwię, że na imprezie najlepszym hitem jest piosenka o treści Barbara Straisand... A gdyby tak ktoś zaśpiewał moje imię i nazwisko w piosence... Czy miałaby wartość jak marka Coca Cola... Czy byłaby hitem... Wszystko to mnie bardzo dziwi...
I dzięki Ci niebiosa za tą dziecięcą ciekawość, bo nie wiem sama co bym robiła czekając 300 minut na ten niewirtualny pociąg..