niedziela, 10 czerwca 2012

1,5 roku od ostatniego wpisu... wydarzyło się chyba wiele... ale nie będę sentymentalna.
Będę pisać choćby bzdury aż dojdę do dawnej perfekcji.. tak podobno postępują blogerzy, chyba że jest się grafomanem:)
Dudni mi w głowie wczorajszym Haruki Murakami i Martin Medeski Wood, ambitnymi znajomymi, którzy rozwijają swoje pasje.. aż dudni! a szkoda, że tak krótko trwa..
Podsycam się dieweltówkami i corrieredelaserrówkami - że pochodze z cudownego kraju, odradzającego się o wspaniałych możliwościach, że jestem w centrum renesansu, tyle że jako zblazowany europejczyk zamiast działać wolę sobie wytatuować ten symbol na takim miejscu na moim ciele, gdzie nie dojrzy go korporacja..
Jak skłonić się do działania, zakręcić kran z toksycznym płynem i dać uspust swoim ekstatycznym umiejętnościom...? Nie pytać.

czwartek, 27 stycznia 2011

Etykieta czy kieta...

W większości przypadków uważam, że prostota jest najskuteczniejsza.. Tymczasem są takie sfery życia, w których przekładam to, co proste nad to, co bardziej złożone i wymagające więcej wysiłku. Tak samo jak w przypadku tytułowej gry słownej. Człowiek z kietą lubi ostro walnąć po mordzie, a etykietą można stworzyć kompromis zapewniający korzyść obu stron albo Unię Europejską;)

Tzw. nastawienie na cel w pracy przekłada się na towarzyskie zasady i jeśli ktoś chce, abym wyszła z nim na kolację, nie stosuje już staromodnych podchodów tylko zasad NLP. Czasem zdarza mi się spotkać osoby, które twierdzą, że lepiej jest powiedzieć musisz, masz zrobić, bo przecież to krócej :D i którym argumenty typu "tak, a w sklepie też wchodząc mówisz: daj bilet?" albo bardziej rozrywkowy "musi to na Rusi a w Polsce jak kto chce" ani odwołanie się do zasad netykiety nie pomagają!

Co wtedy?

.....
.....

No właśnie.... Kampania edukacyjna savoir vivre'u, to by było coś.... tak wiele reklamuje się tych pobożnych celów typu : pij mleko, "daj więcej kasy, pójdziesz do nieba", a ludziom samym dla siebie, ale też dla otoczenia taka świadomość i "przypomnienie:)" byłoby nieocenionym skarbem narodowym. Pomyślmy. Większa kultura, to większy napęd gospodarczy, bo przecież ktoś zacząłby grać w golfa, tenisa, ktoś organizować obiady czwartkowe, na które musiałby kupić przeróżne rodzaje widelcy złotych, ktoś osobistego coacha. No i najważniejsze wreszcie zaczęłaby się jako taka kultura jedzenia. Lunch'e to restauracje=> więcej restauracji => lepsze jedzenie => ładniejsze miasta => więcej turystów=> wzrost PKB itd.. itp... Ale się rozmarzyłam:)

No cóż.. w kraju gdzie słowa galanteria [z franc. kurtuazja, komplementy],  stosuje się do określenia barbarzyńskiego przemysłu tworzyw ze skór, początki mogą być trudne:D

wtorek, 25 stycznia 2011

Face to reality

Facebook zawładnął światem! Całym! Jest najbardziej demokratycznym narzędziem, jakie mogła wymyślić ludzkość. (dotychczas). Bez potrzeby jakichkolwiek badań focusowych, obopowskich czy marketingowych – żyje własnym życiem. 

Demokracja jest natychmiastowa. Po paru sekundach założenia nowej grupy czy zaproszenia na event, setki komentatorów wyraża swoje zdanie! Zapisuje się bądź nie.

Taką sytuację obserwujemy ostatnio w związku z planowanym „dniem bez smoleńska” – w którym to grupowicze wyrażają nie tyle dezaprobatę wobec ofiar ale przede wszystkim zniechęcenie do nawiązywania tematu w każdej debacie!! Smoleńsk stał się takim kolorowym bączkiem jakie nakręcają dzieci kiedy się nudzą. Kręci się i kręci, ma różne kolory, robi hałas jak się go nakręca… aż w końcu … jednak upada. Bączek Smoleński jest wyjątkowo dobrze nakręcony i jeszcze nie upadł. I w tym przypadku paradoksalnie serwis uznawany za rozrywkowy chce tę zabawę w bączka zatrzymać!

Facebook wyraża nastroje także w Tunezji, gdzie krwawe obalenie reżimu zaowocowało niekończącym czarnym humorem mieszkańców. Np. zdjęcie roztrzaskanego mózgu na ulicy opisane jest jako „ucieczka intelektu” – termin odniesiony w socjologii i demografii do emigracji inteligencji. Z dyktatora żartowano w jeszcze inny internetowy sposób. Zakaz sprowadzania do kraju Peugeot 404 stał się dzięki fb przewrotnie pierwotnym znaczeniem hasła, które wszyscy choć raz widzieliśmy na ekranie komputera: „404 not found”:D

Grunt zatem to mieć do siebie dystans. 

Czy facebookowa demokracja będzie chciała ustanowić dzień bez smoleńska dniem wolnym od pracy?… dowiemy się już wkrótce…:D

czwartek, 13 stycznia 2011

Cytat dnia

"Praca w Polsce opodatkowana jest jak wódka"

Robert Gwiazdowski, Polski prawnik i ekonomista, komentator gospodarczy, ekspert w dziedzinie podatków w Centrum im. Adama Smitha, doktor habilitowany nauk prawnych.
Cytat z audycji EKG w TOK FM z 12.01.2011

niedziela, 9 stycznia 2011

Mocne postanowienia poprawy i okresy przejściowe

Mieszkanie wysprzątane, kupiony nowy kalendarz - zupełnie czyściutki, po kryjomu przeczytane horoskopy … już nadszedł… Nowy Rok. Znowu jesteśmy dla siebie surowymi dyrektorami, którzy narzucają na swoje karby najczęściej mniej przyjemne zadania. Już po niecałym miesiącu okazuje się jednak, że zjedliśmy o jedną czekoladkę więcej niż było w planach, nie poszliśmy na kolejne spotkanie klasowe i nie kupiliśmy karnetu na siłownię. A kiedy słyszymy o łataniu budżetu naszymi emeryturami nie możemy już nawet czekać na spokojną starość. Nasz niepokój zagłusza nowe święto- wstając rano 0 11.00 mówimy do siebie: „No dobra, to niech będzie od dziś. Od dziś zaczynam nowego siebie…” Ale naszą kłębiącą zadumę przerywa dźwięk dzwonka i wpada teściowa z czapeczką jeszcze z sylwestra i serpenyną w platynowych od starości włosach:D  Niestety znowu nie wychodzi. Gdybyśmy trzymali się planu teraz bylibyśmy właśnie na spotkaniu klasowym a matka by nam głowy nie zawracała. Ale tak wyszło. Na złagodzenie gniewu wlewamy sobie trochę winka do kieliszka i dopiero po wypiciu trzech przypomina nam się o liczeniu kalorii. 

To nic.

Jak pokazuje wielowiekowa historia świata funkcjonował on najlepiej kiedy mieliśmy gospodarkę liberalną. Dlatego pozwólmy sobie czasem na trochę liberalizmu. Sami nawet nie spodziewamy się jakie ot może przynieść efekty. Może ja, facet, w przyszłym roku pójdę na Sylwestrową imprezę w zupełnie męskich obcasach z działu męskiego dla mężczyzn.

 
Kobieta z postanowieniami noworocznymi:D - Tytuł mój:D
Grafika: Suzan Gall 

wtorek, 14 grudnia 2010

Karnawałowe Boże Narodzenie

Kiedy wydaje Ci się, że sklepach dzieje się ostatnio coś dziwnego... zauważasz, że dojrzali Panowie oglądają głupkowate quizy i gry albo serwis kawowy, dziadkowie płyty hardrockowe, a egzaltowani artyści płyty Beaty Kozidrak -  oznacza to jedno, właśnie nadchodzą święta..

Święta wydają mi się jeszcze większym karnawałem niż karnawał sam w sobie... To jest centrohandlowy szał, ścisk, gwar, wyznania miłości, zmienianie pieluch dzieci w holach, kolejki u lekarzy... To także zapach zlodzonej krwi ryb zmieszany z obietnicą pieniędzy dla rybaków i trzepot łusek w foliowej reklamówce... to skorupki od jajek do masy i bolący brzuch od wylizywania paluchem surowego ciasta na pierniki.... to radosne oczekiwanie, podniecenie prawie jak motylki w żołądku na wiosnę... to także feliz navidad... bitwy śnieżne i rżenie koni sparowane w przemarzniętym powietrzu.. łupinki mandarynek i złote orzechy...picie wódki schowanej w kurtce przez wężyk i wciąganie powietrza przy komunii żeby nie wydzielać zapachów... 
W karnawale, bynajmniej kiedyś tak wierzono, trzeba w tańcu skakać wysoko, bo jak wysoko skaczemy tak wysoko urosną plony... przed świętami trzeba dużo podskakiwać do podskoczonych już cen:D  rzucajmy pieniądze jak kolorowe confetti!!!

Święta są piękne!!! karnawał jest już w pełni!!!

piątek, 3 grudnia 2010

Widziane okiem bez zmarszczek

Mimo, że wszystko wokół mnie jest wirtualne, dziwi mnie nadal, że pieniądz nie istnieje, że pieniądz to cyferka na ekranie, która pojawia się raz to w Australii a raz to w Tokio. Dziwi mnie, że nikt się w tym wszystkim jeszcze nie pomylił.
Dziwi mnie nadal, że marki mają wartość, że w wycenę bogactwa milionerów w Polsce akurat wlicza się w majątek ich dom mimo, że alternatywą jest tylko bruk.
Jak dziecko z placem w gębie, siedzę i się dziwię. Kiedy pada śnieg i sączy się jazz ja też się dziwię, że na imprezie najlepszym hitem jest piosenka o treści Barbara Straisand... A gdyby tak ktoś zaśpiewał moje imię i nazwisko w piosence... Czy miałaby wartość jak marka Coca Cola... Czy byłaby hitem... Wszystko to mnie bardzo dziwi...
I dzięki Ci niebiosa za tą dziecięcą ciekawość, bo nie wiem sama co bym robiła czekając 300 minut na ten niewirtualny pociąg..