Na kanwie frustracji poprzedniego wpisu doszłam mimo wszystko do interesującej obserwacji.
Jeśli chodzi o informacje katolickie: typu: święcenie Popiełuszki bądź pojawienie się alternatywy dla o.Rydzyka w Toruniu to bardzo trudno się do tego przyznać, ale mnie i moich rówieśników interesują one w dość ograniczonym stopniu. Duża część z nas, w dniu, kiedy zmarł papież (a był to weekend) – nie wiedziała dlaczego wyrzucono nas z imprezy. Większość nie wie też, dlaczego papieża powinno się cenić, za jakie dokładnie słowa... Albo dlaczego bijemy się o to, żeby stał się święty jak najszybciej – przecież jeśli jest święty, to dlaczego trzeba nadawać mu jakis tytuł uznania?! Najczęściej poruszenie takiego tematu powoduje przeskoczenie kanału tv, wciśnięcie krzyżyka w okienku albo przewinięcie strony gazety.
Tych relikwii trzymają sie za to osoby w średnim wieku – nieskutecznie przekazując nam pamięć o tych wielkich ludziach. Przekazują za to towarzyszące im cierpienie, śmiertelną powagę nie potrafiąc się w nas wczuć i przemycić czegoś bliskiego tym czasom. Wina nie leży oczywiście po jednej stronie - bo my też niekoniecznie staramy się to zrozumieć. Ta krzywda bądź powaga była niezaprzeczalnym faktem, ale odnoszę wrażenie, że rozstrząsana jest w mediach z dużą częstotliwością.
Z tej częstotliwości może płynąć wniosek, iż osoby pracujące w mediach – najczęściej w średnim wieku – lubuja się w przekazywaniu informacji mających korzenie w ich młodości. Wydarzenia wyżej wymienione są ważne, owszem. Natomiast, kiedy młodzieńcza działalność a czasem zabawa w podziemie we wczesnej młodości – staje się głównym problemem społecznym, zaczyna to byc irytujące. Najważniejsze stają się zatem kwestie przecieków, przynależności partyjnej, niepewnej przeszłości członków partii. Często zastanawiam się, czy kiedy pokolenie będące obecnie u progu dorosłości, które za 10/20 lat opanuje media z podobną dokładnością będzie udowadniać, że to, co przeżyli za swoich czasów powinno byc najbardziej roztrząsanym wątkiem?...
Nie ujmuję w żadnym razie doświadczenia i mądrości starszych ode mnie, bo nie mam do tego prawa, odwagi ani na tyle bezczelności. Ale tutaj chodzi również o kwestię działania - czytanie i rozpamiętywanie nie buduje relacji i społecznego porozumienia. My nie musimy należeć do partii aby wyjechac za granicę. Chcemy działać i chcemy mieć działające autorytety, o których będziemy mówić w wiadomościach za 20 lat.
Jaki będzie główny wątek wybrany przez nas?...tego jeszcze nie wiem – z pewnością jakiś bardziej optymistyczny.. Może w ogóle nic nie bedziemy rozpamietywali, bo „nie mamy żadnych tradycji, świętości” a zainteresowanie aktywnością obywatelską najczęściej sprowadza się do podejścia znanego w sieci motylka ( którego nie powinnam linkować, ale to zrobię).
WSPÓŁPRACA: MARIOLA