wtorek, 30 marca 2010

Stylish kościół

W naszym kościele przybywa coraz więcej speców od marketingu.. wymyślono już:
a) telefony dla niszy starców,

b) promowanie zdrowego stylu życia przez jazdę na rowerze podczas wygłaszania homilii, w których specjalistą jest ksiądz Jacek Stryczek
 c) reklama apteki 

Kościół stara się też pokazać swoją "ludzką twarz" - to, że jest bliżej swoich wyznawców. Jak dobrze pójdzie za 50 lat księża uwolnią się od brzemienia celibatu. A już teraz pokazują nam, że są tak samo nowocześni jak najbardziej nowoczesna obecnie grupa społeczna czyli geje. Księża w tej kwestii są intensywnie nowocześni wręcz, wybierając na swoich oblubieńców przede wszystkim małych chłopców. 
Nie można odmówić Kościołowi jego zdolności do obserwacji rynku i natychmiastowej reakcji na trendy. Nie bez powodu to właśnie teraz, kiedy Ricky Martin objawił, że jest gejem, kapłani nasilają przekaz tej informacji. Tyle że wybrali dość znamienitą jego odmianę a mianowicie "pedofilię". 
Reklama kościoła którą niedawno widziałam, może się zatem okazać tylko agresywnym viralem na promocję czegoś ... zupełnie innego. To bardziej niż możliwe w dobie kiedy liczy się natychmiastowy rezultat a lenistwo jet nazywane prokrestynacją.
Te, które widać poniżej to KOŚCIÓŁ JAKO DYSKONT MIŁOŚCI:) szata graficzna nie myli:) hard discount nawet.
(tł. u nas wszystko jest gratis: miłość, obecność, nadzieja, dzielenie się. Żeby dawać bez liczenia kościół was potrzebuje)

Następna odsłona jako KOŚCIÓŁ SUPER STAR
(tł. Kościół jest bogaty w uczucia, miłość, pomoc, nadzieję... ale potrzebuje was!)

Oraz KOŚCIÓŁ JAKO PRZYTUŁEK DLA LENIWYCH:)
(tł. Kościół niczego od Was nie chce ... ale Was potrzebuje)

Mimo wszystko to dobra inicjatywa, i o tyle skuteczna o ile wydaje się na nią 650 000E i robi ją samo RSCG.

sobota, 27 marca 2010

Kapcie rozklejki czy prawdziwy Winnie the Pooh na klacie?


Widmo Disney'a pojawiało się w moim życiu już kilka razy. W dzieciństwie kilkunastokrotnie dzięki bajecznym bajkom, potem przez niepoważną pracę w świecie Disneya, a następnie nieco bardziej poważną;) polegającą na kreacji produktów dla dzieci z grafiką Disneya. Zaczęło się jak CV, ale to wszystko, dlatego, żeby było jasne, że wiem, o czym mówię.
Przyznam, że bajkowy koncern jest niezwykle skrupulatny jeśli idzie o wszystkie wymogi dotyczące wyglądu swoich produktów, a zwłaszcza grafiki. Kubusie, Tygrysy, kokardka na ogonie Kłapouchego raz nos Króliczka mogą mieć tylko jeden przeznaczony im kolor Pantone. Konkretene owady nadają się tylko na produkty dla dziewczynek a inne tylko dla chłopców, jeszcze inne tylko dla unisexu...(btw. zawsze mnie intrygowało na kim robią badania marketingowe dla unisexu..). Beztroska zabawa w wybieranie scenerii dla Kubusia na nocnik zapachowy z melodyjką albo przewijak do zmiany pieluchy staje się powoli  dla pracownika działu marketingu koszmarem. Ale kiedy stawia się na jakość-trudno- trzeba wymagać. A diabeł tkwi w szczegółach. Dosłownie.
Jaki diabeł? Globalizacyjne marnotrawstwo. Całkiem zdrowe i świeże jedzenie w wiosce Disney'a jeśli nie zostanie zjedzone tego samego dnia zostaje beztrosko wywalone na śmietnik. Robin Hoody, które ośmielą się je przekazać biednym giną. Tysiące kurtek z podrobionym Winnie the Pooh nie mogą trafić na rynek, bo nie wiadomo jakiej są jakości. Kubuś jest z pewnością nie tego koloru co powinien , bo moje eksperckie oko już to wykryło, ale nie w tym rzecz. Na szczęście w komunikacie prasowym Disney może powiedzieć, że chodzi tu o jakość materiału, który na przykład może powodować uczulenia. O wiele łatwiej niż zapytać firmę produkującą podróbki o certyfikaty jakości,a potem przyszycie kolorowej łatki na Kubusia przez ludzi dobrej woli, jest więc spalić wszystkie i wyprodukować nowe w metropolisie Disneya z prawdziwym ewoluującym graficznie pod czujnym okiem grafika i tylko w zależności od kolorystycznych i kinowych trendów .
W materiale tvn-u wypowiadająca się siostra przekonana jest, że lepiej jest dać kapcie rozklejki, niż chodzić na boso. Aferę nazywa faszyzmem biurokratycznym. Izba Celna w Gdyni również jest bardzo hojna: "Rocznie rozdajemy instytucjom charytatywnym kilka tysięcy sztuk rzeczy - mówi Marcin Daczko, rzecznik Izby Celnej w Gdyni. - Oczywiście po odpruciu czy zaprasowaniu podrobionego znaku towarowego. Robi to zwykle obdarowana organizacja pod naszym nadzorem. Ostatnio rozdaliśmy setki koszulek i spodni za zgodą Diesla, pod koniec kwietnia rozdamy 800 koszulek i spodni Diesla i Hugo Bossa." Każdą słabość można wykorzystać. Kiedy tak szalenie popularny jest CSR o wiele poprawniejsze byłoby rozpoczęcie wielkiej kampanii naszywania łatek pod hasłem dbania o najlepszą jakość i los najbardziej potrzebujących i puszczenie to w media. Czyż nie?

piątek, 26 marca 2010

Francuskie prostytutki boją się konkurencji wschodu



Dziewczyny ze wschodu na zachodzie to synonim dobrej i taniej zabawy, włosów złocistych jak kłosy zboża, z którego produkuje się wódkę. Od dawna prostytutki zachodnie czują oddech konkurencji (i nie tylko) na swoich plecach. Dziś bunt osiągnął we Francji apogeum. A wtedy najlepiej... zastrajkować oczywiście. Francuskie prostytutki domagają się takich samych praw jak inni zatrudnieni. Przypomnijmy, dlaczego układ sił na rynku prostytutek uległ zmianie:

1. Zmniejszenie kosztów amortyzacji - lobby polskich lekarzy plastyków, którzy skutecznie za pomocą mediów przekazali informację o niezwykle niskich kosztach operacji plastycznych powiększania "podnosi status":) Polek zatrudnionych w tym sektorze. Przesunięcie krzywej popytu na prawo powiększa zasięg rynku.
2. Moda na wiejskość – nawet dom Chanel odsyła w tym sezonie do zwiewnych ubrań, blond włosów i tarzania się na snopkach słomy od czego nie stroni w wyobrażeniach innych nasz piękny kraj.
 

















3. Wzmocnienie sytuacji międzynarodowej przez odznaczenie Donalda Tuska przez Niemców Nagrodą Karola Wielkiego. Dobre kontakty z potencjalnym głównym naszym wrogiem i jedną z potęg rynku porno przyprawia o dreszcze konkurencję.
4. Drugim ważnym graczem na wchód od francuskich prostytutek są Greczynki. Kryzys w tym kraju spowoduje spadek cen wycieczek zagranicznych, a tym samym napędzenie rynku szybkich uciech.
5. Jest jeszcze zagrożenie wewnętrzne. Otóż głównym hasłem prostytutek jest "Dumna z bycia prostytutką" co niektóre środowiska mogą potraktować, jako parafrazę hasła reklamowego Loreal: "Jesteś tego warta". Kara finansowa za jego wykorzystanie podczas manify mogłaby położyć kres rynkowi. Wszystko zależy teraz od rodzimego giganta kosmetycznego.

czwartek, 11 marca 2010

Sikorski jest jak Ryanair

Sikorski jest jak Ryanair...:) nieważne jak się o nas mówi.. dobrze czy źle... najważniejsze że się mówi!

środa, 10 marca 2010

En vrac czyli (z) luzem


Dlaczego Francuzi żyją chwilą i wierzą, że to będzie trwać wiecznie?..
To tak jak z ich jedzeniem. Bagietka jest prawdziwie dobra tylko jeden dzień, a więc capre diem, a wino?.. – im starsze – nawet do nieskończoności - tym lepsze.

poniedziałek, 8 marca 2010

Świat bez papierosa

 
" Bo palenie w pewnym sensie-że pozwolę sobie na dalszą samowolną hierarchizację złych uczynków - palenie było gorsze od picia. Wódka czyniła duszę grzesznie niefrasobliwą-papieros nie wiadomo co czynił. Był w swej bezinteresowności bezbożny.
 
Pan Bóg może niekiedy przy specjalnych okazjach mógł nawet i chcieć, aby człowiek wychylił kielicha. (...) Za papierosem nigdy nie mógł stać żaden boski powód. Chyba żeby był to jakiś papieros ratujący życie.

A poza tym palenie likwiduje pracę. Po kielichu, a nawet i po trzech kielichach, możesz od biedy pójśc i narąbać drzewa. Z papierosem w garści nic nie zrobisz. Jak palisz, to nie pracujesz." (J.Pilch, Bezpowrotnie utracona leworęczność)


Zdjęcia z  filmu "Dziękujemy za palenie" Jason'a Reitman'a
However

czwartek, 4 marca 2010

Pisuary oraz Plafusy czyli... o co kaman?


Szczerze mówiąc, pewnie dopiero po śmierci naszych obecnych bohaterów medialnych, dowiemy sie o co tak naprawdę chodziło, bo szczerze mówiąc trudno mi pojąć dzisiejszą decyzję S+K o ułaskawieniu Palikota. Jedyne co zdążyłam zauważyć jako kobieta czyli z podejściem emocjonalno intuicyjnym to to, że kajający się Palikot mnie nie przekonał i że był to spektakl ironii. A oto, co myslą inni, bardziiej lub mniej merytorycznie. The best of the best:

TVN

... NAWET NIE CHCIAŁO WYSTAWIAĆ SIKORSKIEGO. !!! wszystkie te zagrania były przemyślane jak w szachach.


żartowałem!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
(MÓJ TYP)

... w oczach opinii publicznej komorowski wyszedł na wspaniałego człowieka (jakim tak na prawdę nie jest). POrażka

Bo jest uczciwy i mówi prawdę głośno. Pozdrawiam

Nie obeszło się naturalnie bez odniesien do kampanii:

Panie Sikorski -to nie kraj dla pana!!!Tu nie docenią tego ,że jest pan wykształcony ,że zdobywał pan wiedzę w Anglii,że ma pan znajomości ,że ma pan wykształconą żonę i oboje   znacie jezyki obce!!!   W tym kraju będa tylko tego   wszystkiego panu  zazdrościć i    będą Was obrażać  .Z tej zawiści   nie dopuszczą   pana  do kandydowania na prezydenta- jest pan za bardzo niepolski ,za bardzo różniący się od standardowego Polaka(wie pan co mam na myśli?).W tym kraju wybiorą  zawsze   starszawego ,partyjnego  układowca ,bo tylko to się dla nich liczy ,tylko to  a nie     pana wykształcenie i przygotowanie.Układy- panie Sikorski są w tym kraju mocniejsze!!!Lepiej by pan zrobił gdyby się pan zajął robieniem pieniędzy i biznesem....bo i tak w Polsce   pana nie docenią!!!W  każdym innym kraju tak ,ale nie w Polsce!!!
Znów będziemy się wstydzić ?Przecież w pewnych rozmowach ...


WYBORCZA

Bezpieka robi komedię dla motłochu (elektoratu)

A gawiedź się podnieca kolejnymi fazami drobiazgowo rozpisanego scenariusza.
Widać, że WSI ma profesjonalistów od bełtania motłochowi w mózgownicach.



DZIENNIK

Ale cyrk dla idiotow! 2010-03-04 19:27
Szopka dla ubogich, cyrk dla idiotow, to wszystko, co mozna na ten temat powiedziec. Niewazne, ze rzad Tuska i Pawlaka dalo sie zrobic w konia, jak ostatnie d.pki z kontraktem gazowym- przez 30 lat bedziemy placili wiecej, niz wszyscy inni- pare dni po podpisaniu Gazprom obnizyl stawki o 120 dolarow WSZYSTKIM innym. Niewazne, ze bezrobocie wlasnie wzroslo do 13%, ze rosnie dlug publiczny- wazne, ze Palikot cos powiedzial i teraz Chyzy Roj zastanawia sie, czy pogrozic mu palcem w prawym, czy tez lewym bucie. Wszystkie tuzy dziennikarstwa lykaja te narracje bez zadnych dodatkowych instrukcji.

środa, 3 marca 2010

Lekcja marketingu

Źródło: od znajomego.

Myślę, że to wszystko, co należy wiedzieć o marketingu i pokrewnych dziedzinach, żeby móc się w nich poruszać.
Jeszcze szczypta strategii:

Na uwage zasługuje fakt,  że forma prostsza: złożona z jednego typu strategii ma kształ falliczny natomiast strategia bardziej rozbudowana przywodzi na myśl kobiece kształty. To jest esencja.

Teraz możemy się wreszcie zastanowić dlaczego w Niemczech sprzedają się lepiej pralki ładowane z boku a we Francji absolutnie tylko i wyłącznie od góry...:)

poniedziałek, 1 marca 2010

Tam, gdzie transseksualista nie jest chory a ślimak to ryba..

Za miesiąc w Polsce obchodzimy Prima Aprilis. W zasadzie ten dzień szczególnie obchodzony to raczej nie jest, jednak my zachowaliśmy jego oryginalną nazwę, podczas gdy Francuzi nazwali go dniem ryby, dezawuując od zarania dorobek "obcych" wniesiony w ich kulturę. Manifestując swoją grabieżczość nawet jeśli chodzi o samo pochodzenie słowa. Nie starcza im już, że ich słowo "miłość" zostało wybrane przez rzesze lingwistów za najseksowniejsze słowo świata. Dlaczego włąściwie zachowaliśmy łacinę?.. Ale mniejsza o to. Zmierzam do opowiedzenia o tym, iż na zachodzie obchodzony jest drugi Prima Aprilis, nazwijmy go prima aprilis ex ante, bo obchodzony jest miesiąc wcześniej. A nazywany jest inaczej: "Dzien bez imigrantów". «La journée sans immigrés: 24 heures sans nous»

Dzień bez imigranta na zachodzie zatrzymałby pracę wszystkich przedsiębiorstw w kraju a zatem jest to naturalnie swego rodzaju oksymoron. PA ex ante różni się od zwykłego PA, tym że ma silniejszą wymowę, przesłanie. Klasyczny Prima Aprilis ma dowieść przeciwnikowi, że jest mało bystry w niewinnych żartach, natomaist PA ex ante to globalna wiadomość od imigrantów do reszty świata odnośnie ignorancji tych drugich. Tego dnia imigranci dają odczuc na własnej skórze beztroskim i złym europejczykom, że to oni są potrzebni Francji. Zwalniając się dziś od obowiązku pracy dają poczuć swoim kolegom z fabryki czy zza biurka, o ile bardziej trudna jest praca bez pomocy nowych przybyszy.

Ten dzień jest również okazją do obrzydzenia zepsutym europejczykom (tylko my palimy juz na ekranach kinowych;) przesadności ich konsumpcjonizmu. Dlatego prawdziwi imigranci nie powinni dziś robić zakupów. To bojkot przeciwko konsumpcjonizmowi. Trzeba tu podkreslić swego rodzaju kosekwencję i kartezjańską dokładność w obliczeniu oraz uczciwość w systemie kar i nagród, którą przydzielają sobie sami imigranci. Nie wyprodukowali-więc nie jedzą. Czyli jednak zasymilowali "esprit francais", nie wspominając już o tym, że zasymilowali podatność na mini bojkoty – kto wie, w przyszłości może nawet strajki PA ex ante. Jest to zatem dzień bardzo uroczysty, trochę podobny do Ramadanu, bo nie można nic kupić, więc jeśli ktoś nie zaopatrzył się przed niedzielą to dziś głoduje.

Cel z rozmachem, ideały słuszne, odnoszę tylko wrażenie, że powoli zaczyna nam się tu mieszać kto jest kim albo nawet co jest kim. Moja babcia, której pokazałm czarnoskórą przyjaciółkę z Francji, mówiąc że jest Francuzką, odpowiedziałą na to:" ale to niemozliwe, ona jest czarna!" (nie wspominając o drugiej która nazywa ich "Kuntakinte koniec świata";). Takie podejście nie jest tu chyba nikomu znane. Albo nie są mi znane takie przypadki. Nikogo nie dziwią tzw. Fatumaty w strojach afrykańskich, które ubierają całą rodzinę w płótno jednego wzoru, ani Chińcycy w piżamach na ulicy. Z zewnątrz zachowuje się absolutny porządek i dobry image. Mimo że nadal imigranci palą samochody na przedmieściach , rekrutujący kodują ich CV, maskując płeć, wiek i narodowość, aby wszyscy w zatrudnieniu mieli równe szanse. Najbardziej przekonującymi argumentami są jednak według mnie ostatnie starania rządu na arenie międzynarodowej, żeby transseksualistów przestać nazywać chorymi umysłowo, a ślimaki zacząć rybami. To dowód na to, że nomenklatura i klasyfikacja nie ma żadnego znaczenia dla tych, których pieszczotliwie nazywamy "żabojadami". Dopiero na drugim planie pojawia się aspekt finansowy tej szczodrobliwość i tolerancji lingwistycznej. To jest tak, że jeśli transseksuallista nie jest już nazywany chorym-państwo nie musi płacić za jego leczenie, a jeśli ślimak nazywany jest rybą płaci się niższe podatki. A zatem jeśli imigranci nadal będą przynoscić korzyści, można ich będzie nawet nazwać Francuzami.
Bez morału.