piątek, 26 marca 2010

Francuskie prostytutki boją się konkurencji wschodu



Dziewczyny ze wschodu na zachodzie to synonim dobrej i taniej zabawy, włosów złocistych jak kłosy zboża, z którego produkuje się wódkę. Od dawna prostytutki zachodnie czują oddech konkurencji (i nie tylko) na swoich plecach. Dziś bunt osiągnął we Francji apogeum. A wtedy najlepiej... zastrajkować oczywiście. Francuskie prostytutki domagają się takich samych praw jak inni zatrudnieni. Przypomnijmy, dlaczego układ sił na rynku prostytutek uległ zmianie:

1. Zmniejszenie kosztów amortyzacji - lobby polskich lekarzy plastyków, którzy skutecznie za pomocą mediów przekazali informację o niezwykle niskich kosztach operacji plastycznych powiększania "podnosi status":) Polek zatrudnionych w tym sektorze. Przesunięcie krzywej popytu na prawo powiększa zasięg rynku.
2. Moda na wiejskość – nawet dom Chanel odsyła w tym sezonie do zwiewnych ubrań, blond włosów i tarzania się na snopkach słomy od czego nie stroni w wyobrażeniach innych nasz piękny kraj.
 

















3. Wzmocnienie sytuacji międzynarodowej przez odznaczenie Donalda Tuska przez Niemców Nagrodą Karola Wielkiego. Dobre kontakty z potencjalnym głównym naszym wrogiem i jedną z potęg rynku porno przyprawia o dreszcze konkurencję.
4. Drugim ważnym graczem na wchód od francuskich prostytutek są Greczynki. Kryzys w tym kraju spowoduje spadek cen wycieczek zagranicznych, a tym samym napędzenie rynku szybkich uciech.
5. Jest jeszcze zagrożenie wewnętrzne. Otóż głównym hasłem prostytutek jest "Dumna z bycia prostytutką" co niektóre środowiska mogą potraktować, jako parafrazę hasła reklamowego Loreal: "Jesteś tego warta". Kara finansowa za jego wykorzystanie podczas manify mogłaby położyć kres rynkowi. Wszystko zależy teraz od rodzimego giganta kosmetycznego.

Brak komentarzy: