środa, 3 lutego 2010

Nielimitowane przyspieszenie


Pedał przyspieszenia Toyoty zablokowany. Paradoksalnie zablokowanie daje tu efekt przyspieszenia, bo jest połączone ze wyrażeniem "pedał przyspieszenia". Obserwując Polskę z kraju, w którym ludzie po odkopaniu z gruzów trzęsienia ziemi wołają o lampkę wina -czyli Francji - Polska wydaje się rzeczywiście przyspieszać.

Przyspieszamy z pewnością w gospodarce – awansowaliśmy ostatnio z 22 na 6 miejsce pod względem atrakcyjności inwestycji. Imponujące. Można poczuć dumę. Premier jak błyskawica, na tymże tle (od kilku miesięcy to niezmienna tapeta ważnych konferencji-chodzi oczywiście o mapę Europy z jedynym zielonym wskaźnikiem zaznaczonym w Polsce) ogłasza, że już nie kandyduje na prezydenta. Myślę sobie, że może Tusk rzeczywiście poczuł powołanie pozostania premierem i spełnienia swojej misji. Jednak nie można nie wziąć pod uwagę głosu J.K., który twierdzi, że był to plan całkowicie spontaniczny i nieprzemyślany "pisany na kolanie". Choć z drugiej strony, sukces nie jest jeszcze pogrzebany. Samospełniająca się przepowiednia, którą głosi się już od dawna, odnosząca się do zwycięstwa kandydata PO – tj Donalda Tuska, może zostać ekstrapolowana na kolejnego kandydata PO.

Na tym bajkowym i sielankowym tle, zapowiedzi prezydenta USA o wstrzymaniu ekspedycji kosmicznych, wieści o zachłanności Amerykanów na haitańskie dzieci odsprzedawane z marżą oraz o halluksach Wiktorii Beckham, daje zadowalający efekt kontrastu między naszymi mocarstwami:) Jesteśmy lepsi i szczęśliwsi. Z kolei w kraju, gdzie z gruzów woła się o wino (zostanę przy tej metaforze), panują wieczne strajki SNCF, opóźnienia komunikacyjne, zamykanie rafinerii na Dunkerque, a na kursach zarządzania firmą i strategii przedsiębiorstw nadal podaje się przykłady z francuskich powieści filozoficznych.
A my?.. ciągle do przodu!!

Kandyd Voltera i Świętoszek Moliera to przykłady napawające dumą z dziedzictwa literatury. "Dobre dla tych, którzy żyją wspomnieniem dawnej świetności." - powiedzą niektórzy. Ale czy to rzeczywiście tak bardzo niepoprawne i mało pragmatyczne, że profesor dający kurs logistyki i bezpieczeństwa pożarowego, pamięta w jakiej temperaturze pali się papier, bo przypomina sobie film, który oglądał w przerwie między strajkami w maju '68, jakże wspaniałego rodzimego reżysera Francois Truffaut pod tytułem 451 stopni Farenhaita? Czy specjalista do strategii, opowiadający pikantne szczegóły z bitwy pod Crecy, umiejętnie łączący różne dziedziny nauki i namawiający do czytania poezji, która otwiera umysł przyszłym strategom, rzeczywiście jest dziwakiem?

Jeszcze nie mam pewności dokąd to skrajnie pragmatyczne polskie a z drugiej strony delikatne i filozoficzne myślenie a la francaise nas zawiedzie... Jednak póki co, wydaje mi się, że nadal jesteśmy szczęśliwi tylko na papierze, tudzież w zestawieniu znaków strony internetowej. Czyż nie jest to powrót do tego, od czego zaczynała Ameryka – medialnej propagandy sukcesu...?
Czy mając tak piekne znaki ostrzegawcze można być smutnym?;)
La douce France: ostrzeżenie dla pieska i jego Pana. Słownik tłumaczy zdanie: "je peux me defouler" bardzo subtelnie: Donner libre cours à des désirs sur lesquels pesait un interdit - czyli : Mogę dać upust emocjom, pragnieniom, na których ciąży jarzmo zakazu - po polsku: "Mogę zrobić kupę":)
Dobranoc:) 

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

katarzyna-jak zwykle z kontekstem osobistym piszesz:)

Kolaze medialne pisze...

zaraz Cię usunę;) miało być anonimowo:)a co? nie widzisz ewolucji tego bloga - on odzwierciedla mój stan. pozdr!!

artystka z poznania pisze...

Kolejny dowód na to, że Kolaże Medialne w subtelny i jednocześnie bardzo trafny sposób potrafią połączyć to co, mimo iż niezauważalne gołym okiem, zazębia się tworząc tak popularny teraz efekt 3d:)

a ja z gruzów wołam o wino!!
a Kolażom mówię wielkie dzięki!!

Kolaze medialne pisze...

in vino veritas!!:)