poniedziałek, 15 czerwca 2009

Pies ogronika contra Madonna & Jedna jaskółka

"Madonna zbruka nasze uczucia religijne", "Odwołania występu Madonny żąda radny sejmiku mazowieckiego Marian Brudzyński." „Organizacja koncertu Madonny w dniu Wniebowzięcia to prowokacja. Rani to nasze uczucia religijne." "Zagłuszymy Madonnę". To tylko wybrane tytuły z ust oponentów koncertu. Jaki jest cel cudownego przebudzenia i reakcja dopiero miesiąc przed koncertem...


Dokładnie za miesiąc na polskiej scenie zagości po raz pierwszy gwiazda - wręcz ikona muzyki pop - Madonna. Dopiero niedawno usłyszeliśmy w mediach podniesione larum w kwestii daty koncertu. To niedopuszczalne - zbiega się on z katolickim świętem Wniebowstąpienia!! Postronny obserwator ( czyli ja: nie jestem ani zwolennikiem Madonny ani zwolennikiem Kościoła) zadaje sobie w tej absurdalnej sytuacji pytania:

Pytanie nr 1 : W czym niby ta Madonna miałaby przeszkodzić: msza trwa 1 h a koncert nie trwa całego dnia: jak ktoś chce to idzie - i w ogółe ekstrapolując jak ktoś coś chce to to robi..

Pytanie nr 2: Dlaczego szanowny Kościół przypomniał sobie o tym fakcie dopiero teraz? Czy prawdziwy katolik nie powinien wcześniej przygotować się na tak ważny dzień? czy obowiązkiem prawdziwego katolika nie jest szybka reacja na zło i jego zwalczanie - dlaczego dopiero teraz Panie Hołownia? Panie Brudzyński?

Pytanie nr 2: Czy Kościół naprawdę nas szanuje? Czy szanuje nasz wybór spędzania wolnego czasu? Czy Kościół szanuje naszą wolną wolę?

Pytanie nr 3: Czy Kościół umie z nami żyć? z nami przeżywać? z nami tworzyć? Czy Kościół tworzą ludzie, którzy prowadzą dialog z innymi?

Pytanie nr 4: Czy Kościół przyciągnie w ten sposób wiernych - swoim dobrem i miłością do bliźniego?

Otóż obiektywnie - nie! - Bo to nie jest miłość do bliźniego. Czujemy jad i żółć płynąca z ust Kościoła. O wiele bardziej z miłością kojarzy się nam bycie we wspólnocie chociażby na koncercie: " będą znajomi, będzie wesoło, będzie miło".
Czy takimi pozytywnymi skojarzeniami nie mógłby posłużyć się Kościół... Czy Kościół nie mógłby też pójść na koncert i pobłogosławić go w jakiś szalony sposób np. wodą święconą z jakichś super perfum albo kwiatków z Bożego Ciała ( swoją drogą to dobry pomysł na linię perfum dla tychże wiernych Pań a może i nawet Panów...;), albo dać jakiegoś gadżetu na mszy przed koncertem, albo zorganizować mszy z modlitwą o dobrą pogodę na koncercie... Kiedy ostatnio widziałam na jednym z polskich uniwersytetów ekonomicznych zakonnicę pomyślałam: " To oni jednak są reformowalni. Może chcą opracować jakąś nową strategię" .... Wyszło z mojej nadziei tyle, że jedna jaskółka wiosny nie czyni, a Kościół to ogrodnika pies: jak nie kochamy go to nie powinniśmy kochać i słuchać nikogo innego.

Czy Kościół nie zdaje sobie sprawy, że wywoła swoim zachowaniem jeszcze większą niechęć młodzieży? Kościół zachowuje sie jakby nigdy nie rozmawiał z młodym pokoleniem. To prawda - młodzi też nie wyciągają ręki - ale nie bojkotują świąt kościelnych. Nie słyszałam jeszcze, żeby ktoś z młodych sypał na Boże Ciało czarne kwiatki w przebraniu szatana.

Swoją drogą ciekawe czy sama gwiazda wie o fakcie i mając na uwagę skuteczną komunikację powinna się chyba jako pierwsza dowiedzieć o proteście. Ale czy buńczuczny ksiądz z Polski znów krzyczy ze swojego dołka - zaściankowa tak, żeby nie usłyszał go nikt ważny... a potem popija miodem pitnym i czyta Pana Tadeusza.

Morał z tej historii jest taki, że u nas w kraju komunikacja "leży": Kościół krzyczy do nas z ambony, my - tłum wiernych pod amboną wtapiamy się jeden w drugiego w tłumie, Madonna nie wie pewnie nic o święcie ani o tym co powinna bojkotować.

Odważną teorią i nie lada wyzwaniem byłoby postawienie tezy, że my młodzi powinniśmy się zająć marketingiem religijnym. Tylko kogo by to kręciło - kto z nas chciałby pracować z Kościołem, z księdzem, z wsią, z sarmatami?

1 komentarz:

Anonymous pisze...

Dzięki za komentarz i wizytę na moim blogu. Cieszy mnie to co mówisz powołując się na newsweeka. Czyli w feminizmie jest przyszłość a nie w patriarchacie. Super jest to co zauważasz w swoim tekście powyżej, że Kościół wywołuje niechęć młodzieży- jak się domyślam- zamiast dialogu. Będę tu wpadać częściej bo rzeczywiście piszesz bardzo mądre rzeczy. Zapraszam na mojego feministycznego bloga pod innym adresem (bo tam się planuję całkowicie przenieść: http://feminista007.bloog.pl/ Pozdrawiam:)