środa, 9 września 2009

Nie wiemy co to inflacja ale umiemy jeździć na sankach

Czytając dzisiejsze doniesienia medialne i "kolażując" je można by pomyśleć, że jesteśmy narodem, który wie i umie bardzo mało - albo nawet mniej niż wcześniej. W kraju absurdu to możliwe. Słysząc przecież dzisiejsze wyjaśnienia Pana Leppera – znów głupi czytelnik i mały obserwator nie wie, kto tutaj ma rację. Możemy zaufać tylko naszej intuicji. No i mieć dystans - najlepiej uprawiając sport.

Ile jeszcze nie wiemy:
Okazuje się w dzisiejszych krzyczących zeznaniach medialnych, że to nie Pan Expremier „bien bronzé” (fr.dobrze opalony) – czyli Lepper - jest winny afery gruntowej, ale PIS. Z dnia na dzień coraz mniej wiemy również (ale coraz więcej domysłów snujemy) na temat tego jak uratuje się stoczniowców. Uspokoić rządzących albo usprawiedliwić ich potknięcia i złe decyzje może jedynie dzisiejsza publikacja nt. stanu wiedzy ekonomicznej Polaków. To jakby odpowiedź na roszczenia społeczne różnych grup, które powinny zrozumieć dziurę budżetową i że z próżnego to i Tusk nie naleje. „ Z najnowszych badań zleconych przez Fundację Kronenberga działającą przy banku Citi Handlowy wynika, że ponad 60 proc. Polaków ocenia swoją wiedzę finansową jako słabą lub bardzo słabą.” – podaje Rzeczpospolita.
A co już umiemy:
Gdyby wierzyć mediom, okazuje się że nastąpił postęp w dziedzinie naszego sportu narodowego. Nie jest nim już sarmackie picie alkoholu lecz... leżenie na kanapie. Według uwielbianych przeze mnie badań sondażowych o lekkiej tematyce, sportem, który potrafi uprawiać najwięcej z nas jest jazda na rowerze – podobno umie to robić 89 % Polaków. Reszta to pewnie ci, którym odebrano prawo jazdy za czasów królowania poprzedniego sportu narodowego.
Na drugim miejscu jest ... Uwaga uwaga! jazda na sankach bo aż 63 %.
Ponadto nasz prezydent czynnie propaguje swoją postawą umiłowanie do jeszcze jednej dyscpyliny sportu – koszykówki, z zamachem do załadowania ustawy medialnej do kosza (na pewno za trzy punkty). Tym samym rzutem do kosza stacza pierwszą rundę walki bokserskiej z Sarkozym, któremu swym dzisiejszym zamiłowaniem do koszykówki daje dziś pstryczka w nos. Wiadomo, że żeby dobrze grać trzeba być wysokim. Niestety Sarko ma bardzo zły PR jeśli chodzi o swój wzrost. Ale jak się okazuje potrafi zamienić mankament swojego wyglądu w atrybut, który nosi wręcz znamiona wyjątkowości. Niski wzrost bowiem był dziś warunkiem koniecznym do spotkania się załogi jednej z belgijskich fabryk wyposażenia samochodowego z Prezydentem Sarkozym. Tylko najmniejsi mieli szansę z nim porozmawiać. Nicolas podobno lepiej czuje się w towarzystwie maleństw i lepiej wyglądają wówczas zdjęcia. Ach ta Francja!
I ostatnia dawka w dziale " a co już umiemy" - wychwycona przez Panów ze Szkła Kontaktowego: zamiłowania Ministra Grabarczyka do tańca i wężowych ruchów.
A to trzeba po prostu zobaczyć! Chwilowo nie mogę wkleić filmu więc link: http://www.tvn24.pl/2262786,28378,0,0,1,wideo.html

Brak komentarzy: