poniedziałek, 31 sierpnia 2009

Sondaże i sondażyki

Każdy z nas układa swój światopogląd według swoich malutkich sondaży. Nie mają one żadnej wartości i absolutnie nie pokrywają się z prawdą. Bo jednej prawdy nie ma. Za to jest dużo oportunistów.
Prawda, w którą w danym momencie wierzymy zależy od wielu czynników. Od tego, gdzie jesteśmy, jak się czujemy, czy pada deszcz, jaki mamy rząd, czy prezydent mówi w językach obcych, czy jest nam za niego wstyd czy nie. Każdy z nas tworzy swój mały sondażyk, który definiuje jego światopogląd, na podstawie tego, co przeżył. Dlaczego nie ? Dlaczego mielibyśmy wzorować się na sondażach /doświadczeniach kogoś innego... To przecież my i tylko my na podstawie dwóch poznanych artystów, którzy źle nas potraktowali stwierdzamy, że artyści to banda gburów i chamów. Idąc na randkę dwa razy pod rząd z blondyną w mini, (kiedy rozmowa klei się najbardziej na temat paznokci i samochodów) stwierdzamy, że wszystkie tak ubrane i o takim kolorze włosów należą do subkultury tzw. „blachar”. Patrząc na szalikowców wracających w głośnym tramwaju z meczu, nazywamy ich wszystkich wandalami, a przecież są wśród nich poeci, którzy napisali do szuflady już 400 wierszy z rymami. A jednak jesteśmy przekonani co do tego, co myślimy i tylko nowe wydarzenie/doświadczenie może zmienić wyniki naszego wewnętrznego sondażu.
Inaczej jest w polityce. Tutaj sondaż większości wpływa na działanie jednostek. To są wielkie sondaże dla malutkich decydentów. Ostatnio np AŻ 1 000 osób z 38 milionowego państwa opowiedziało się za tym, że najważniejszym problemem, z którym powinien zmierzyć się rząd w najbliższym czasie jest korupcja, a wymagającym najmniej atencji: aborcja i in vitro. 1 000 osób wybranych na jakiej podstawie?! Interesujących się w ogóle problemami funkcjonowania państwa?! A może to ostatni fakt medialny wyczytany przez nich i dodatkowo wzniecony w sezonie ogórkowym przez dziennikarzy?!
Rząd w przeciwieństwie do człowieka z jego doświadczeniami i małymi, wewnętrznymi sondażami, ma w interesie identyfikować się z tymi głosami. Nie ze swoim własnym. Bo przecież na tym polega demokracja. Ale tego, jak rząd reaguje na te sondaże i opinię publiczną, nie można nazwać odpowiedzią na oczekiwania społeczne... Za mało jest tych opinii, a jeszcze mniej w pełni świadomych..
Czy sondaż podyktuje przebieg najbliższych zagrywek politycznych? Już mnie zżera ciekawość, czy moja luźna obserwacja w hipotezie się powiedzie...?
Jest jeden punkt wspólny podejścia do sondażu i sondażyku – na poziomie jednostki. Obydwa ludzie kształtują na podstawie bardzo wąskiego wycinka rzeczywistości. Chociaż w przypadku sondaży politycznych nasze przemyślenia formowane są nie na podstawie tego co przeżyliśmy, ale co dotarło do nas przez sito mediów i jaki kanał do obejrzenia wiadomości włączyliśmy. A może byliśmy tego wieczoru na kolacji u teściów, którzy oglądali właśnie wiadomości. Przecież nie wypada odmówić. W owych wiadomościach znowu wywlekano oszustwo jakiegoś bogacza. Potem zdawkowa dyskusja o "polityce" przy polskim stole: ”wszyscy to banda złodziei”. I wniosek – „trzeba zatem walczyć z korupcją”. A potem Pan Gienek z GfK Polonia obdzwonił kilku takich jedzących wczoraj kolację z teściami i wiadomościami w tle, albo do samych teściów. A na pytanie: „czym powinien zając się w najbliższym czasie rząd?” : odpowiedzieli pewni siebie: „walczyć z korupcją”. Wszyscy jedzący przy tym stole.
Prawdy nie ma – ale jest dużo oportunistów.

Brak komentarzy: